poniedziałek, 9 lutego 2009

Congratulacja - niech to diabli ....

Jadę sobie ostatnio z pracy i słucham radia PIN. Nastrój spokoju i stonowanej muzyki dobrze na mnie wpływa po męczącym dniu w pracy. W radiu PIN pracuje Michael Moritz (przepraszam jeśli pomyliłem pisownię, ale znam ją tylko ze słyszenia). Osoba z zagranicy, która zatrzymała się na dłużej w Polsce, z tego co pamiętam chyba już ponad 10 lat. Wiem, że "polska język - trudna język", ale tak się zastanawiam czy Polaków za granicą też tak respektują ze spolszczeniami po angielsku (jeśli da się coś takiego w ogóle robić). Gość pracuje w radio, a więc jednak instytucji, która nie powinna "krzaczyć" polskiego języka. Rozumiałbym powiedzmy, gdyby gość mówił nie poprawnie, złym akcentem i tak dalej. Aczkolwiek w radio, gdzie istnieje tylko dźwięk - to trochę abstrakcyjne połączenie - może o to chodziło właścicielom PIN radia. Jednak krew mnie zalała gdy Michael omawiał jakieś rozdawanie nagród dla słuchaczy za standardowe SMS'y i powiedział cytuję "Marta kongratulacje". Jak rozumiem, chodziło o gratulacje, ale po co powiedzieć to po polsku jak można po polskiemu z wszechobecnym modnym wtrętem angielskim. Kurna, czy to angielski już temu spikerowi nie wystarcza, czy polski jest dla niego za ubogi ? Według mnie będzie miał prawo "kaleczyć ta język - jak się go nauczy". Bawią mnie w złym guście gadki szmatki ludzi, którzy aby wznieść się na wyżyny znajomość, próbują wtrącać co drugie słowo obcojęzyczne "spiki". Mam tylko nadzieję, że taką samą "edukację" wykonują nasi rodacy za granicą, wtrącając tu i ówdzie polskie chrząszcz, kłódka, dobrodziejstwo etc. Może wtedy zacznie się szanować język ojczysty narodów, bo każdy ma jakąś kulturę - my ją mamy, więc nam nie trzeba "CONGRATULACJI". Wolę polskie i pospolite gratulowanie.