wtorek, 7 września 2010
Mokra włoszka
No i stało się, wpadłem w sidła miłości ... o dziwo całkowicie odwzajemnionej. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zakochałem się we ... Włoszce. Nie będę owijał w bawełnę i się pochwalę, że kilka dni temu brykaliśmy kiedy była cała mokra :) Możecie to sobie wyobrazić jak na prawdziwych kalendarzach Pirelli, kropelki wody spływające w dół po sami wiecie czym - uff. To całkowicie nowe dla mnie doznanie i jej nieprawdopodobnie przyjemne pomruki podczas "dosiadania" spowodowały, że obecnie ciężko jest mi się skupić nad czymś poważnie. Włoszka jak to włoszka, figura dla jednych zbyt gruszkowata, dla innych nic specjalnego. Dla mnie to bóstwo o jakim śni i ślini się każdy mężczyzna - zaokrąglone boczki, nie narzeka jak się jest na górze, jest na czym rękę położyć wyżej, gdy człowiek chce odsapnąć, więc czego szukać więcej. Na domiar wszystkiego wyjątkowo nie mam standardowej włoskiej czarnulki, tylko piękną blond ... wróć - złotowłosą jak piękny polski jęczmień. Ha niech mnie teraz ktoś przebije - wystarczy Wam powiedzieć, że nie jeden facet za nią łypie okiem, a czasami nawet widzę jak nie jedno dziewczę patrzy z zazdrością.
Nie powiem - przyjemności kosztują, zatem mój portfel od pewnego czasu nie narzeka na nadmiar gotówki, ale zdecydowanie warto. Średnio raz na tydzień, góra dwa, aby nie narzekała, zabieram ją na coś mocniejszego, potem standardowo jakiś masażyk - obowiązkowo z kąpielą - wszystko robię sam i chyba nikt się nie powinien dziwić. O dziwo po wypiciu staje się lekko ociężała i jest mi z nią trudniej (nie jestem gigantem wagi i wzrostu) ale swoje zawsze osiągnę ;) Najważniejsze jest dla mnie to, że zawsze jest gotowa i nie muszę się długo namęczyć aby poczuć od niej naprawdę gorące ciepełko. Faktem jest, że gada na okrągło, ale czego w końcu wymagać od kogoś z południowym temperamentem. Z drugiej strony muszę się przyznać, że nauczyłem się nie zwracać uwagi na jej non-stop terkotanie. Czasem brzmi to dla mnie nawet jak mruczenie wpadające do jednego ucha i wypadające jako szept drugim (dla poprawności powiem, że kompletnie nie znam włoskiego języka). Skłamałbym gdybym powiedział, że dźwięki przez nią artykułowane nie przechodzi w zdecydowanie gardłowe pomruki, gdy jak zwykle za mocno (jeszcze nie mam dość, a w każdym z nas drzemie drobina ciemiężyciela) popracuję za głęboko moją wprawną prawą ręką. Ale co tu dużo dodać - ona to lubi i ja też.
Każdy z Was zachodzi w głowę gdzie ją poznałem i jak się dogadaliśmy - to jest faktycznie ciekawe bo w Polsce. Czekałem okazji i poznawałem ją przez gostka (nazwijmy go znajomym) przez ponad 9 miesięcy. Nawet nie wiedziała, jak często ją podglądam i obserwuję, ale uznałem, że jak mam się w coś takiego wpakować musi być warto. W końcu dostałem cynk i na początku marca stanęliśmy twarzą w twarz - rozmowa była krótka. Znajomy ją przytrzymał a ja ją od razu dosiadłem - z tego co mówił, nie ma na co czekać. Potem wstydliwie, spuściła oczy i była moja. Zresztą na razie nie dosiadł jej nikt inny oprócz mnie, czas na pożyczkę może kiedyś przyjdzie ale na razie jest stanowczo za młoda. Ryzyko jest ogromne, bo żona jest na koncie i trójka dzieci, ale no risk no fun. Żona już chyba wie, coś zauważyła, ale na razie udaje obojętność i ignoruje sprawę. Z dzieci poznała ją tylko najstarsza córka - jej najłatwiej zrozumieć, dlaczego tatuś czasami znika na dłuższą chwilkę.
Osobiście polecam takie rozwiązanie każdemu facetowi, na początku jest na pewno trudno, ale wszystko wymaga praktyki. Jak się o kogoś dba, to zawsze odpłaci w dobrym tego słowa znaczeniu.
Moja ukochana to Honda CBF 600 (Made in Italy). Przepraszam, że Was podpuściłem pierwszym zdjęciem, ale zdecydowanie lepiej się czyta taki artykuł :) Poza tym Monica jest naprawdę grzechu warta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz