Witam po dłuższej przerwie. Czas mijał i kilometry w moim RM 125 również. Motor nadal jeździ i jestem już w 100% pewien, że to był prawidłowy wybór. Korki w Warszawie podczas remontu Radzymińskiej przekraczały wszelkie normy - mijałem jadąc korkiem minimum po 600 samochodów stojących w 5 km korku. Ilość kilometrów dobiła do 2040, więc na koniec sezonu chyba dojadę do 5500 km.
Teraz kilka nowych faktów i niestety część z nich nie jest pozytywna:
1. Urwałem bagażnik - to jest zdecydowanie moja wina i muszę na to zwrócić uwagę. Powód jest dosyć oczywisty - kupiłem bagażnik 50 L i zacząłem go eksploatować ponad miarę. Ciężar zdecydowanie przekraczał wszelkie normy i wsio się odłamało. Uruchomiłem zatem swoje Migomata i zespawałem na nowo - teraz tylko spray aby nie rdzewiało i po usterce. Ale nauczka jest.
2. Obrotomierz to pomyłka. Zdecydowanie przekłamuje tzn. obroty zawieszają się na około 6,5 - 7 tyś obrotów i już nie rosną. Nic nie dało poprawianie podpięcia linki. Zgłoszę przy gwarancyjnym przeglądzie i zobaczymy.
3. Kolejna fikcja to prędkościomierz. Jak mam 90 km/h to jadę faktycznie 65-70 km. Zmierzyłem z kilkoma samochodami i wiem, że zdecydowanie przekłamuje mój. Kolejna rzecz do zgłoszenia na serwisie. Aczkolwiek nie spodziewam się aby coś zdziałali.
4. Najpoważniejsza usterka jak na razie to przeżarty blok (osłona) silnika. Kwas z akumulatora wykapał mi przez rurkę na osłonę silnika i łańcucha, co zakończyło się reakcja chemiczną i dziurami. Nie wiem co się stało, pewnie jakiś prąd ładowania poszedł czy co, nie mam pojęcia, ale teraz ewidentnie zażądam wymiany osłon i naprawy. Cieszę się, że nie poszło mi na spodnie i nogi.
5. Z prawej strony na śrubie trzymającej jakieś kabelki elektryczne pojawił się .... nagar ??? Nie mam pojęcia co to jest ale wygląda nie fajnie. Tak jakby olej się wydostawał i stygł na rozgrzanym silniku. Zrobiła się ogromna kupa czarnego szajsu. Z tym również, muszę się kopnąć do serwisu co oni na to, bo ja nie mam pojęcia kompletnie skąd to i co to. Oleju nie ubywa, a nagar rośnie - może się coś utlenia ????
6. Miłym zaskoczeniem jest nadal spalanie. Ponieważ licznik kilometrów jest oddzielną linką niż prędkościomierz, działa prawidłowo. Zatem wszelkie pomiary zużycia paliwa są OK. Nadal mam spalanie na poziomie 2,5 - 2,7 l na 100 km. Pełen szacun bo nie jeżdżę kompletnie oszczędnie - nie ma sensu, różnica 200 ml na 100 km.
7. Świeca oryginalna to badziew - kupując chińczyka liczyłem się z jego fatalną jakością i pracą. Byłem jednak mocno zdegustowany jego bardzo nie równą pracą - aby nie gasł musiałem non-stop operować manetką gazu na postojach, w czasie jazdy rwał mi niemiłosiernie i się dusił. O ustawieniu obrotów można było zapomnieć. Czytałem na forach o świecy, ale jakoś zawsze ją odkładałem. W końcu przy 1400 km mnie cisnęło i kupiłem nową NGK. Skutek jest taki, że jakbym nowy motor kupił. Praca równa, spokojna i cofam wszystkie bluzgi jakie słałem na tą konstrukcję. Zatem powtórzę za innymi : Od razu po zkupieniu zmienić świecę na porządną, a zamontowany produkt jak najdalej do kosza na śmieci.
Teraz umawiam się na naprawy gwarancyjne - dam Wam znać jak się skończyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz