Kto mnie zna wie, że raczej nie chodzi o napoje wyskokowe, aczkolwiek jeśli to jest dobra Whisky (przez niektórych nazywana bimbrem) to nie pogardzę ;)
Oczywiście tytuł wstępny to kopia tytułu opisanej w GW Yamahy YBR 125, której przy zwykłej jeździe wystarczyło 2,5 l / 100 km. Dla mnie i zapewne wielu czytających była to informacja, że między bajki włożyć. Logicznie myśląc przecież skutery 50 cm3 często i gęsto wychodzą z 3 litrów. No więc muszę się całkowicie pokajać i zwrócić honor autorowi - teraz mu wierzę. Coś mnie tknęło, że dawno nie byłem motórem na stacji i zajechałem w piękny, słoneczny piątek na stację się zatankować. Kranik nadal był w pozycji nie rezerwowej, ale nie ma co kusić losu. Zalałem jak zwykle pod korek - dosłownie, aby było tak jak poprzednio, bo przy tej pojemności baku każdy kieliszek zmieni obliczenia. Wynik był imponujący - 393 km na 10,2 l paliwa (wow !!!) Jak szybko skalkuluje kogo to interesuje wychodzi 2,6 l / 100 km. Jeżdżę tym tylko po Wawie - w korkach, więc sporo się przeciskam. Żadko mam okazję jechać na maksa - po drugie motór na dotarciu, więc nie przekraczam 70-80 km. Szczerze mówiąc, nawet po dotarciu nadal będę tak jeździł, bo nie mam się gdzie rozpędzać, światła, światła, światła .... światła. Tak więc mój kolejny punkt z podejmowania decyzji jaki motór okazał się trafiony. Teraz pozostaje mi tylko pokręcić jeszcze te kilka tysięcy bez awarii i .... pewnie zostanę "wyjątkowym chińczykiem".
Jeśli pogoda będzie nadal taka jak jest - non-stop słońce - to na koniec sezonu będę miał 4000 km na liczniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz